Posadzki
Ociężale, ale idziemy do przodu. Dziś przyszedł czas na wylanie posadzek. Rzecz jasna nie obyło się bez komplikacji. Myśleliśmy, że wczorajszy konflikt z dostawcą cementu będzie naszym największym rozczarowaniem, ale jak zwykle myliliśmy się. Dziś z rana zaczęło się od balkonu, który chcieliśmy również wylać, jednak okazało się, iż nie da się tego zrobić bez uprzedniej hydroizolacji :) My oczywiście o tym nie pomyśleliśmy, więc przestrzegamy wszystkich posiadaczy balkonów w stanie surowym. Potem zaczęły się problemy z piaskiem. Nie był najlepszej jakości (mimo iż kosztował małą fortunę jak za trochę piasku). Pod koniec prac okazało się jeszcze, że mimo iż zamówiliśmy 2 tony zapasu, to i tak nie wystarczy na zalanie tarasu ( dokładniej jego części między dwoma bryłami, na czas kilkuletniego szukania funduszy na legary i deski :)).
Przy okazji wspomnimy jeszcze o dylatacjach - w końcu napracowaliśmy się przy nich :) Że względu na brak tynków musiały być grubsze niż standardowe - wykonaliśmy je ze styropianu 2cm, pocięte w paski na szerokość 8cm. Mocowane do folii na klej montażowy i niewykorzystane resztki silikonów z poprzednich remontów :)
Teraz dwa - trzy tygodnie na przeschnięcie i tynkujemy!
Komentarze